wtorek, 19 stycznia 2016

Florentynka

W wieku siedemnastu lat zostałam zatrudniona jako 
 reporterka w jednej z florenckich gazet.
A w wieku lat dziewiętnastu zostałam natychmiastowo zwolniona, ponieważ nie zgodziłam się być maszyną do pisania.
Kazali mi napisać nieprawdziwy artykuł na temat wiecu sławnego przywódcy, do którego czułam głęboki wstręt (przywódcy Włoskiej Partii Komunistycznej Palmiro Togliatti).
Artykuł, którego nawiasem mówiąc miałam nie podpisywać.
Powiedziałam więc, że nie będę pisać kłamstw, a dyrektor naczelny (...)wrzasnął, że dziennikarz jest maszyną do pisania i że ma obowiązek pisać to, za co mu płacą. 
Powiedział:
"Nie pluje się na talerz, z którego się je". 
Płonąc z oburzenia, odpowiedziałam, że może sobie taki talerz zatrzymać dla siebie(...)  (Oriana Fallaci, Wściekłość i duma, s.45-46, pisała w 2001 - 2002).
Wiele w tej książce Oriana Fallaci powiedziała przeciwko Włochom.
Ale wszystko co powiedziałam przeciwko Włochom, tyczy was, którzy jesteście ulepieni z tej samej gliny. (s.179)
Wystarczy poobserwować Klub Finansowy, który dumnie nazywa siebie Unią Europejską. Klub, który służy tylko narzucaniu retorycznego nonsensu zwanego Wspólną Walutą, konkurowaniu, czy raczej udawaniu konkurowania z Ameryką, płaceniu bajecznych i niezasłużonych pensji (bez podatku) członkom swego nieudolnego i bezużytecznego Parlamentu.
Dobrobyt jest zdobyczą cywilizacji, a nie pretekstem życia na cudzy koszt (s.173).
Polityczna poprawność to moda czy oszukańcza parodia,
która w imię Humanitaryzmu (sic) wychwala najezdzców,
 a zniesławia obrońców, odpuszcza przestępcom, a potępia ofiary (...).
Oriana Fallaci do końca pozostała Florentynką, tam się urodziła 
i tam umarła. 
Nigdy nie zgodziła się przyjąć amerykańskiego obywatelstwa, pomimo tego że mieszkała w USA.
Była podobno ateistką, ale wystarczy przeczytać książkę, aby mieć co do tego wątpliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz